Strona:Julian Ejsmond - Żywoty drzew.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



Wierzby, urągające wichrom i burzom, wierzby, odradzające się z umarłej napozór gałęzi, uczą, jak żadne inne drzewo, wiary w nieśmiertelność...
Runie dąb, wydźwignięty potęgą stuleci, trafiony gniewnym piorunem... Runie lipa rozłożysta, słodka opiekunka kochanków i pszczół, zmieciona przez rozszalały huragan... Wierzba nie umrze... Jest symbolem życia... Podruzgotana, zgruchotana — zmartwychwstaje... Okaleczony szkielet wykwita bujną zielenią liści... Naprzekór złemu losowi!
Wie o tem stara droga wiejska, zacna, kochana droga, która leci wdal przez pola i wsie, daleko, aż do miasta... Z dwu stron towarzyszą jej zawsze dwa rzędy wierzb... Pochyłe, rosochate, o zielono-srebrnych, drobnolistnych koronach. Okaleczone, po-