Strona:Jules Verne - Piętnastoletni kapitan.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zawsze w pogotowiu, a może przyjdzie wyzwolenie.
— A Noon? — zapytał Tom stary.
— Nie żyje.
— Pierwszą z nas...
— I ostatnia, ponieważ my...
W tej samej chwili, ktoś uderzył Dicka zlekka po ramieniu, a następnie usłyszał on dobrze znanym mu głosem wymówione słowa:
— A, mój młody przyjaciel, jeżeli się nie mylę? Jestem bardzo szczęśliwy ze spotkania.
Dick Sand odwrócił się gwałtownie i ujrzał Harrisa.
Krew uderzyła mu do głowy.
— Gdzie jest pani Weldon? — zawołał.
— Ach, Boże! — pełnym smutku głosem odpowiedział Harris. — Biedna matka. nie mogła przeżyć....
— Umarła!? — głosem pełnym rozpaczy zakrzyknął Dick — a mały Janek?
— On pierwszy umarł właśnie, a jego śladem nieszczęśliwa podążyła matka.
Tak więc Dick utracił wszystko, co kochał na tej ziemi. Bezmierne uczucie zemsty, jak czerwona mgła, ogarnęło całem jego jestestwem. Zanim ktośkolwiek mógł przewidzieć jego ruch, Dick rzucił się na Harri-