Strona:Jules Verne-Anioł kopalni węgla.djvu/083

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i leżała nieruchoma, nie dając najmniejszej oznaki, że życie jeszcze z niej nie uciekło.
Franciszek nie pominął żadnego środka ku przywróceniu omdlałej do przytomności, nacierał jej czoło i twarz, w usta wlewał po kropelce wino, pod nos podsuwał mocno drażniące spirytusy, wreszcie na twarz omdlałej wystąpiły słabe rumieńce, otworzyła i głęboko odetchnęła.
Franciszek, nie tracąc przytomności, polecił Tomkowi, aby wezwał pomocy górników, gdyż sam nie byłby w stanie przenieść osłabionej Anny przez ciasny korytarz, wiodący do windy.

Dzielny chłopiec ruszył szybko z wykonaniem polecenia i natychmiast dwóch górników wraz z nim udało się do kopalni.