Strona:Joseph Conrad - Między lądem a morzem.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rozpaczliwy wygląd i niesamowitą szarość rozbitego okrętu; Jasper zaś nikł w oczach z dnia na dzień, — aż zdał się wreszcie być cieniem. Przechodził codzień wzdłuż „esplanady“ porywczym krokiem; nikły uśmiech nie schodził mu z ust, a oczy rozbiegane były okropnie. Spędzał dzień cały na samotnym, piaszczystym cyplu, wpatrując się żarliwie w bryg, jak gdyby oczekiwał, że cień jakiś wstanie z pokładu i skinie na niego poprzez butwiejące oszańcowanie. Mesmanowie zajmowali się Allenem o ile to tylko było w ich mocy. Sprawę Bonita odesłano do Batawji, gdzie się bezwątpienia rozpłynie w mgle urzędowych papierów... Serce mi się krajało, gdym czytał to wszystko. Ów przedsiębiorczy i gorliwy oficer, porucznik Heemskirk, — którego chmurnej twarzy, ponurej i zarozumiałej, nie rozjaśniła wcale pochwała udzielona mu nieoficjalnie przez władze — powrócił na swoje stanowisko w Molukkach...
Wreszcie przy końcu obszernego, życzliwego listu, który zawierał wiadomości o wszystkiem, co się działo na wyspach przynajmniej przez pół roku — przyjaciel mój pisał: „Przed paru miesiącami stary Nelson przyjechał do Makassaru na parowej szalupie z Jawy. Zdaje się, że chciał odwiedzić Mesmana. Była to wizyta tajemnicza i niezwykle krótka, zważywszy na daleką podróż. Mieszkał przez cztery dni w Orange House, nie mając najwidoczniej nic specjalnego do załatwienia, i wrócił na parowcu dążącym do Straits. Pamiętam, jak ludzie gadali swojego czasu, że Allen ma się do córki starego Nelsona, tej dziewczynki, którą wychowywała pani Harley i która mieszkała potem z ojcem na Siedmiu Wyspach. Pamiętasz pewnie starego Nelsona — —“.
Czy pamiętam starego Nelsona! I jak jeszcze.