Strona:Joseph Conrad - Między lądem a morzem.djvu/185

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kim kłopocie, co robić z córeczką. Jakaś życzliwa znajoma z Singapuru, wzruszona niemym jego bólem i bezradnością, podjęła się opieki nad Freją. Trwało to przez jakie sześć lat, w czasie których stary Nelson (czy Nielsen) wycofał się z „obiegu“ i osiadł na swojej wyspie, ponieważ zaś zacna opiekunka dziewczyny wracała do Europy, postanowiono, że Freja zamieszka z ojcem.
Pierwsze i najważniejsze zarządzenie Nelsona, związane z tym faktem, dotyczyło sprowadzenia wspaniałego pianina firmy Steyn i Ebhart. Byłem wtedy kapitanem małego parowca kursującego wśród wysp; dostarczenie Nelsonowi tego sprawunku przypadło mi w udziale i stąd wiem cośniecoś o pianinie Frei. Wyładowaliśmy z trudnością olbrzymią pakę na płaską skałę wśród zarośli, przyczem dno łodzi o mało co nie wyleciało w czasie tego żeglarskiego manewru. Potem wspólnie z całą załogą, nie wyłączając maszynistów tudzież palaczy, rozwinęliśmy niesłychaną pomysłowość; uznojeni w słońcu jak starożytni Egipcjanie przy budowaniu piramidy, zdołaliśmy wreszcie wywindować pianino aż na wysokość bungalowu zapomocą wałków, dźwigni, powrozów i pochyłych, namydlonych desek. Umieściliśmy je w rogu wschodniej werandy, która odgrywała właściwie rolę salonu. Wyłusknęliśmy ostrożnie pianino z paki i wspaniały potwór z różanego drzewa objawił się nareszcie w całej okazałości. Podnieceni i przejęci ważnością chwili, przysunęliśmy go do ściany z należytą pieczołowitością i mogliśmy wreszcie swobodnie odetchnąć. Był to bezwątpienia najcięższy przedmiot, jaki znalazł się na tej wysepce od stworzenia świata. Potęga dźwięków, któremi pianino rozbrzmiewało w bungalowie (działającym jako pudło akustyczne), była istotnie zdumiewająca. Akordy niosły się nad morzem jak dźwięczne grzmoty. Jasper