Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/96

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zelce — dorosły, jakbyś go widział żywym!... a Mikołaj niby Kupidynek, z okiem utkwionem w niebo! Soamesowi przyszło na myśl, że stryj Mikołaj zawsze był mniej więcej taki — pozostał do końca dziwnym jakimś człowiekiem. Tak, ta damulka musiała mieć talent, a minjatury mają zawsze swe własne odrębne ustalone piętno, niezależne od prądów na giełdzie estetyki.
Otworzył drzwi salonu. Pokój był zakurzony, sprzęty bez pokrowców, firanki poodsłaniane, jakgdyby ciotki jeszcze tu mieszkały... w cierpliwem oczekiwaniu... I przyszła mu myśl do głowy:
— Gdy Tymoteusz umrze... czemużby nie?... czyż nie byłoby niemal obowiązkiem zachować ten dom w stanie obecnym... jak dom Garlyle’a... i wywiesić tablicę z napisem dla przychodniów: „Typ mieszkania z okresu średnio-wiktorjańskiego; cena wejścia wraz z katalogiem jeden szyling“...?
Ostatecznie przecie był to zabytek w swoim rodzaju najkompletniejszy, a w dzisiejszym Londynie bodaj że najbardziej zamarły... zgoła doskonały w swoim smaku i kulturze, oczywiście, o ileby Soames zabrał stąd i przeniósł do własnych zbiorów cztery obrazy szkoły barbizońskiej, które niegdyś podarował ciotkom. Ciche, błękitnomalowane ściany, zielone kotary przybrane szlaczkiem czerwonych kwiatów i paprotek; wyszywane włóczką parawaniki przed żelazną, laną, kratą kominka; mahoniowy kredens ze szklanemi szybami, pełny różnych drobiazgów; podnóżki, zdobne paciorkowym ornamentem; Keats, Shelley, Southey, Cowper, Coleridge, „Korsarz“ Byrona (reprezentujący tutaj całą twórczość poety) oraz poeci okresu wiktorjańskiego, ustawieni rzędem na półce; w kostkę wykładany gabinet, obity ciemno-czerwonym pluszem, a pełen pamiątek rodzinnych; pierwszy wachlarz Estery; sprzączki z trzewików jej macierzystego dziadka; trzy skorpiony zakonserwowane w butelce;