Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w którem żałował dwóch rzeczy jedynie: tego, że za lat młodych tak długo poróżniony był z ojcem, oraz że tak późno doczekał się związku z Ireną.
Z miejsca, gdzie siedział, widać było kępę kwitnących jabłoni. Nic w przyrodzie nie wzruszało go tak głęboko, jak widok drzew owocowych w kwieciu... i naraz zabolało go serce na myśl, że może już nie obaczy ponownego ich rozkwitu... Wiosna! Stanowczo, nikt nie powinien umierać w ową porę, gdy serce czuje się na tyle młode, by kochać piękno! Kosy poświstywały niefrasobliwie po zaroślach, jaskółki wzbijały się wysoko, dębowe liście przeświecały i połyskiwały odblaskiem; na polach mieniły się wszelkie, jakie tylko wyobrazić sobie można, odcienie świeżego listowia, wypolerowanego pogodnem światłem słonecznem; hen wdali, wzdłuż widnokręgu, snuło się pasmo bladego błękitu. Kwiaty, posadzone przez Irenę w wąziuchnych grzędach, dygotały w on wieczór i chwiały się w różne strony, niby śląc drobniuchne lecz głębokie zapewnienia o radości swego życia. Jedynie malarze chińscy i japońscy, a może i Leonardo, umieli tchnąć owo maluczkie, drżące ja w każdy przez siebie wymalowany kwiat, w każdego ptaka czy zwierzę — takie ja, wzięte wszakże w znaczeniu gatunkowem, a mieszczące w sobie jednocześnie powszechność życia. To byli mistrze!...
— Ja nie dokonałem niczego, co będzie żyć po mnie! — myślał Jolyon — byłem amatorem... miłośnikiem jedynie, nie twórcą. Ba! w każdym razie, odchodząc, pozostawię po sobie Jona...
Jakież to szczęście, że chłopaka ominęła ta upiorna wojna! Mógł zginąć na niej równie łatwo, jak zginął przed dwudziestoma laty biedny Jolly w Transwaalu. Jon jeszcze czegoś dokaże — o ile wiek bieżący nie wywrze na nim zgubnego wpływu... Co za pomysłowy chłopak! Jego kaprys, by oddać się gospodarce rolnej,