Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Rotten Row’u. Ryło to miejsce, jakby upatrzone do wszelkiego rodzaju wspominków, jako, że znajduje się w połowie drogi między kamienicą na Park Lane, która widziała chwilę jego urodzin, a małym domkiem na Montpellier Square, gdzie przed trzydziestu pięciu laty cieszył się pierwszą edycją swego małżeństwa. Teraz, po dwudziestu latach drugiej edycji, owa stara tragedja wydawała mu się jakby jakimś przedbytem — który skończył się, gdy na miejsce spodziewanego syna urodziła mu się Fleur. Od lat wielu przestał żałować — choćby podświadomie — owego nienarodzonego syna; Fleur powetowała mu w sercu ten niedobór. Koniec końców, ona przecie nosiła jego nazwisko! O tem, że zczasem wypadnie jej może je zmienić, ojciec narazie nie myślał... a nawet jeżeli myślał o podobnem nieszczęściu, to myśl tę zaprawiał niejasnem poczuciem, że w jego mocy jest uczynić ją na tyle bogatą, by mogła choćby wykupić i zniszczyć nazwisko tego draba, który ją poślubi... i czemużby nie miało tak być, skoro dziś podobno kobiety zrównały się w prawach z mężczyznami?
I, w tajni ducha przekonany, że zrównanie to jest fikcją, przejechał silnie po twarzy zgiętą w kabłąk dłonią, póki ta nie ugrzęzła w wygodnem wgłębieniu podbródka. Dzięki wstrzemięźliwemu trybowi życia nie był człowiekiem nalanym i opasłym; nos miał niezaczerwieniony i cienki, wąsy siwe, lecz równo przycięte, wzrok jeszcze bystry. Lekkie nachylenie zwężało i korygowało wymiar jego twarzy, powstały przez podniesienie się czoła wskutek wyłysienia przedniej części siwych jego włosów. Małej zmiany dokonał Czas w „najgorętszym“ z młodych Forsyteów, jakby się wyraził ostatni ze starych Forsyte’ow, Tymoteusz.
Cień klonów upadł na wytworny kapelusz homburski (Soames zaniechał już noszenia cylindrów — w czasach takich, jak obecne, lepiej nie zwracać niczyjej