Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dy!... Żeby zrujnować zdrowie i urodę! Jakgdyby ona naprawdę mogła być pielęgniarką! Zahamował i ujął w cugle tę jej zachciankę. Niechże lepiej szyje dla nich, tu w domu, bieliznę lub robi pończochę! Ostatecznie nie wyjechała — i odtąd nigdy już nie była dlań taka, jak dawniej; wzrosła w niej zła skłonność do podrwiwania sobie z niego, wprawdzie nie otwarcie, nie mniej jednak ustawicznie, w przeróżnych drobnych okolicznościach. Co się tyczy Fleur, wojna rozwiązała utrapione zagadnienie, czy należy ją posłać do szkoły czy też nie. Najlepiej było oddalić ją od wojowniczo usposobionej matki, od grozy nadlatujących aeroplanów i od okazji do różnych wybryków; umieścił ją przeto w jakiemś seminarjum, tak daleko na wschodzie, ile tylko uznał za licujące z obywatelską godnością — i odtąd brakowało mu jej okrutnie... Fleur!... Nigdy nie pożałował, iż zdecydował się nadać jej po urodzeniu to nieco cudzoziemskie imię — choć było to wyraźnem i świadomem ustępstwem na rzecz francuzczyzny. Fleur! Śliczne imię — miluchne dzieciątko! Ale jakaż wiercipięta — żeby choć chwilę usiedziała spokojnie! — i jaka uparta! I jak świadoma swej władzy nad ojcem! Soames niejednokrotnie zdawał sobie sprawę, jakim błędem było takie zbytnie przepadanie za córką. Tak zdziecinnieć na stare lata! Sześćdziesiąt pięć lat! Posunął się już w wieku... jednakże nie odczuwał tego, gdyż — podobno na całe jego szczęście ze względu na młodość Anetki i jej urodę — drugie jego małżeństwo było jedynie ułożonym na chłodno kontraktem. W życiu swem jedynie raz zaznał prawdziwie namiętnego uczucia — do swej pierwszej zony, Ireny. Tak... a ten drab, jego kuzynaszek Jolyon, który mu ją sprzątnął, wyglądał dziś — jako mówią — nader marnie... Nie dziwota, w siedemdziesiątym drugim roku życia, po dwudziestu latach trzeciej żeniaczki!
Soames przystanął na chwilę, by oprzeć się o barjerę