Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/46

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mu na sucho, gdyż „takowych*“ nie miał wcale, więc... „niechże te dziady mają za swoje!“ Na dobitkę cena obrazów, jakby nic, poszła wgórę, tak, iż od chwili wybuchu wojny miał ze swej kolekcji lepszy pożytek niż kiedykolwiek wpierw. Napady aeroplanów również oddziałały dobroczynnie na umysł ostrożny od urodzenia i wlały hart w stetryczały już jogo charakter. Niebezpieczeństwo całkowitego rozbicia osłabiało wrażliwość na drobniejsze i cząstkowe katastrofy wynikłe z podatków i taksacyj, jednocześnie zaś nałóg rzucania gromów na bezczelność Niemców wiódł Soamesa — jeżeli nie otwarcie, tedy przynajmniej w cichości ducha — do takiegoż pomstowania na podobny bezwstyd Partji Pracy.
Szedł piechotą. Nadomiar wszystkiego miał czasu dosyć, gdyż spotkanie z Fleur w galerji naznaczone było na czwartą, a było dopiero wpół do trzeciej. Przechadzka taka była mu potrzebna do zdrowia — gniotło go coś w wątrobie, a nerwy były wyczerpane do ostateczności. Żona, ilekroć bawiła w mieście, stale ulatniała się z domu, a córka, jak większość młodych kobiet po wojnie, wciąż była zalatana i wiecznie czemś gdzieś zajęta. Bądź co bądź, musiał się tem pocieszać, że z powodu zbyt młodego wieku nie rozwinęła swej działalności podczas samej wojny. Nie znaczy to, ma się rozumieć, jakoby Soames nie popierał wojny od samego jej początku — i to całą duszą; jednakże co innego było ją popierać, co innego zaś — angażować w tem osobę żony lub córki. Pomiędzy jednem a drugiem była czeluść, utworzona przez jakieś staroświeckie nawyki, budzące w nim odrazę do uczuciowych wybryków i niedorzeczności. Tak więc stanowczo wziął za złe Anetce — tak ponętnej i liczącej w r. 1914 dopiero 34 wiosen — jej chętkę wybrania się do rodzinnej Francji, (zwanej teraz przez nią pod wrażeniem wojny ma chère patrie) i pielęgnowania swych braves poilus... Potrzebne jej to było! dopraw-