Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/364

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Soames, jakby osłupiały, patrzył to na matkę, to na syna, poczem wziąwszy kapelusz i parasol, które złożył był na krześle, ruszył w stronę kotary. Chłopak stanął przy nim, aby go odprowadzić, jednakże Soames już przeszedł poza kotarę. Chrzęst pierścieni zasuwającej się zasłony był dla niego dźwiękiem, uwalniającym go od jakiegoś ciężaru, leżącego mu na piersi.
— A więc tak się sprawa przedstawia! — myślał, wychodząc przez drzwi frontowe.

ROZDZIAŁ VIII
POSĘPNA NUTA

Gdy Soames oddalał się od domu w Robin Hill, słońce przyćmioną poświatą przedarło się przez szarzyznę chłodnego popołudnia. Do tego stopnia absorbowały go zawsze pejzaże malowane, iż rzadko wyglądał na dwór w tym celu, by szukać na serjo efektów w samej przyrodzie — teraz jednak uderzyła go i zastanowiła ta dziwna, nagle rozbłyśnięta jasność, która przy całej swej posępności wieściła triumf. Było to zgodne ze stanem jego własnych uczuć. Zwycięstwo w kapitulacji! Poselstwo jego spełzło na niczem — jednakże oto oderwał się od owych dwojga łudzi, odzyskał córkę... kosztem jej szczęścia. I cóż na to powie Fleur? Czy uwierzy, że uczynił wszystko, co było w jego mocy? I w tym rozbłysku słonecznym, pałającym na wiązach, leszczynach, berberysach rosnących na łące i wśród tych nieprzejrzanych pól, Soames poczuł trwogę. Ona będzie ogromnie wzburzona! Będzie musiał apelować do jej dumy. Ten chłopak wyrzekł się jej, a oświadczył się po stronie kobiety, która niegdyś wyrzekła się jej ojca! Soames zacisnął pięści. Wyrzekła się... i czemu? Co on jej wyrządził złego? I znów odczuł malaise człowieka, który wyobraża sobie samego