Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/326

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

To matka wołała! Wybiegł z pokoju, zbiegł ze schodów i przez pusty pokój jadalny wpadł do gabinetu. Matka klęczała przed starym fotelem, w którym leżał nawznak jego ojciec, biały jak ściana, z głową zwieszoną na piersi; jedna ręka, ściskająca silnie ołówek, spoczyczywała na rozwartym notatniku. W całej postaci był spokój jakiś dziwny, jakiego nigdy w niej nie widywało się dawniej.
Irena, posłyszawszy kroki syna, odwróciła się gwałtownym ruchem i rzekła:
— Och... Jonie... on już nie żyje... nie żyje!!
Jon przypadł ku ojcu i przechyliwszy się przez poręcz fotelu, na której niedawno siedział, musnął wargami czoło leżącego. Zimne było jak lód! Jakże to możliwe — jakże możliwe, by ojciec już nie żył, skoro zaledwie przed godziną...! Matka obejmowała rękoma kolana zmarłego i tuliła je do piersi.
— Czemuż... czemuż mnie przy nim nie było? — posłyszał jej szept. Naraz ujrzał na otwartej stronicy notatnika nakreślone koślawo ołówkiem jedyne słowo:
— Ireno!
I uczuł się złamanym na duchu. Po raz pierwszy zdarzyło mu się widzieć śmierć ludzką, a jej niedająca się wysłowić cisza wymazała z jego świadomości wszelkie inne wrażenia... a więc wszystko inne było tylko wstępem do tego oto, co ujrzał w tej chwili!... Cała miłość i życie, radość, obawa, wszelkie wzruszenie, światło i piękno to tylko przedproże tej straszliwej, białej ciszy. Uczyniło to na nim okropne wrażenie; wszystko nagle wydało mu się małem, nietrwałem i lichem. Wkońcu zdołał zapanować nad sobą, powstał i podniósł matkę:
— Mateńko! nie płacz... mateńko!
W kilka godzin później, gdy zarządzono wszystko co potrzeba i gdy matka położyła się spać, zobaczył ojca leżącego samotnie na łóżku, przykrytego białem prze-