Strona:John Galsworthy - Przebudzenie.pdf/191

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dowym, sprawa rozstrzygnięta została w sposób nader prosty: — Juna przestała płacić ojcu rentę. Obecnie, po osiemnastu latach bezproduktywnego użytkowania, zanosiło się jakoby na to, że galerja zacznie dawać jakieś zyski, to też Juna była pewna, że ojciec nie odczuje tego wcale. Dzięki tej zasadzie miała rocznie tysiąc dwieście funtów, a ograniczając się w jedzeniu i przyjąwszy na miejsce dwóch biednych Belgijczyków jedną jeszcze biedniejszą Austrjaczkę, osiągała zawsze tę samą nadwyżkę pieniężną na wspomaganie genjuszów.
Po trzech dniach pobytu w Robin Hill zaciągnęła ojca z sobą znowu do miasta. W ciągu tych trzech dni natknęła się na tajemnicę, utrzymywaną przezeń od dwóch lat, i natychmiast postanowiła go leczyć. Znała człowieka, który mógł tu coś poradzić. Był to ten, który cudów dokazał z Pawłem Postem — tym jakby heroldem futuryzmu. Juna odęła się na ojca, ponieważ nie słyszał o żadnym z tych dwóch niezwykłych ludzi — i podnosił brwi do góry. Ma się rozumieć, że jeżeli ojciec nie będzie miał „wiary“, to nigdy nie wyzdrowieje! Nierozsądkiem było nie mieć wiary w człowieka, który wyleczył Pawła Posta, tak iż ten dopiero niedawne zasłabł ponownie, z przemęczenia czy też zbyt szumnego życia. W uzdrawiaczu tym wielką rzeczą było to, że polegał na naturze; w swoim czasie przeprowadził specjalne badania nad symptomami natury (gdy pacjentowi brakło jakichkolwiek symptomów naturalnych, wówczas on dawał mu truciznę, która miała je wywołać) — i oto miało to, czego było potrzeba! Juna była pełna wielkich nadziei. Ojciec, jak wnosiła, widocznie nie prowadził w Robin Hill życia zgodnego z naturą, zamierzała więc wywołać w nim odpowiednie symptomy. Czuła, iż stracił kontakt ze współczesnością, to zaś było czemś zgoła nienaturalnem; serce jego potrzebowało podniety. W małym domku w Chiswick i ona i Austrjaczka (wdzięczna dusza