Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zyskując zręcznie ostrą fazę jej niechęci do zwykłego domowego jej otoczenia, zdołał uwieńczyć wreszcie zabiegi swoje powodzeniem. O ile wogóle pamiętał coś z wszystkiego tego, budziły się w jego pamięci jedynie wspomnienia wyrafinowanej kapryśności traktowania go przez złotowłosą czarodziejkę. Nie zapomniał też wyrazu jej twarzy — dziwnie obcej, obojętnej, zarazem błagalnej, kiedy nagle pewnego dnia uległa jego natarczywości i wyraziła zgodę na ponowioną po raz tysiączny prośbę, aby zechciała być jego żoną.
Było to jedno z owych niezmordowanie wytrwałych, prowadzonych z bezgranicznem oddaniem zabiegań o miłość, opisywanych w powieściach lub opowiadanych ustnie o zakochanym do szaleństwa, ziszczającym wreszcie cel upragniony, otrzymującym należną nagrodę za to, że niestrudzenie kuł tak długo żelazo, aż wkońcu ugiął je na swoją modłę. W powieściach i opowiadaniach uwieńczenie to przybiera formę ceremonji ślubnej, niezmiennie rozpoczynającej nową, szczęśliwą erę.
Soames zawrócił na prawo, starając się trzymać strony cienia.
Stanowczo, wymaga dom przemalowania, o ile nie zdecyduje się przenieść na wieś i tam wybudować dla siebie willę.
Po raz setny w tym miesiącu rozważał w myśli tę kwestję. Niema oczywiście powodu działać pośpiesznie! Mieszka bardzo wygodnie, dochody jego wciąż wzrastają, sięgają już trzech tysięcy rocznie, ale ulokowany przez niego kapitał nie jest może tak wielki, jak wydaje się jego ojcu, który lubi zawsze wyobrażać sobie, że jego dzieci są zamożniejsze, niż to się dzieje w istocie.
— Mogę poświęcić z łatwością osiem tysięcy, nie uciekając się do pomocy ani Robertsona ani Nicholls’a — obliczał.
Zatrzymał się przed jednem z okien wystawowych