Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

których było sześć, wszystko nagie kobiety, nader misternie wycyzelowane, zwracały się ku postaci centralnej, tak samo nagiej kobiety, wysuwającej się naprzód, jakgdyby chciała zaznaczyć wobec widza niezwykłą doniosłość własnej swojej osoby. Ciotce Juli, siedzącej naprzeciwko grupy, z trudnością udawało się nie patrzyć na nią przez cały wieczór.
W odpowiedzi na uwagę Swithina zabrał stary Jolyon głos, wszczynając dyskusję.
— Czterysta funtów?! Nonsens! Nie dam sobie wmówić, żeby można było za coś podobnego zapłacić czterysta funtów!
Uwięziony pomiędzy dwoma szpicami kołnierzyka podbródek Swithina dokonał po raz drugi tego wieczora bolesnego ruchu wahadłowego.
— Cztery setki funtów, uczciwych angielskich funtów, ani szeląga mniej. Nie żałuję tego wydatku. To nie pospolita krajowa robota — ale prawdziwa nowoczesna włoska!
Soames podniósł wargę w uśmiechu i rzucił okiem na Bosinney’a. Architekt ukrywał uśmiech poza kłębami dymu papierosowego. W tej chwili rzeczywiście przypominał nieco wyglądem swoim pirata.
— Ile to roboty w takiej sztuce! — pośpieszył wtrącić James, któremu prawdziwie zaimponował rozmiar grupy. — Dobrze możnaby to sprzedać u Jobsona.
— Biedak, cudzoziemski zdychacz z głodu, który ją zrobił, chciał za nią pięćset funtów — wyjaśniał w dalszym ciągu Swithin. — Dałem mu cztery setki. Warta jest z zamkniętemi oczami osiem. Wyglądał biedak na nawpół zamoczonego!
— O! — wmieszał się nagle Mikołaj — te marne drapichrusty, ci nędzarze artyści! Nie pojmuję doprawdy, czem to żyje. Weźcie takiego Flageoletti’ego chociażby! Tego, co to go Fanny i dziewczęta wciąż ściągają do