Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/423

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mój chłopcze — upomniał syna James urywanym nieco tonem, smutnie spuściwszy głowę i nie podnosząc oczu od podłogi.
— Soames zrobi wszystko, co będzie możliwe, aby odzyskać ją. Nie mówmy o tem więcej — powtórzyła matka. — Zobaczycie, że wszystko dobrze się skończy.
— Nie widzę, jak może wszystko dobrze się skończyć — mruknął James. — A jeżeli Irena nie uciekła z tym młokosem, Bosinney’em, radzę ci, nie pytaj o nic, tylko wywiedz się, gdzie jest i sprowadź ją zpowrotem do domu.
Po raz wtóry poczuł Soames rękę matki, głaszczącą jego dłoń, jakgdyby dając mu tem poznać, że pochwala tę radę.
— Zrobię to — oświadczył Soames tonem powtarzania formuły przysięgi.
Wszyscy troje zeszli razem nadół do salonu, gdzie znajdowały się już trzy młode dziewczyny oraz Winifreda Dartie z mężem. Gdyby nie brak Ireny, znalazłoby się koło rodzinne w komplecie.
James opadł ciężko na swój fotel i poza słówkiem zimnego przywitania się z Dartiem, którym zarazem pogardzał i obawiał się go, jako człowieka wiecznie w potrzebie pieniędzy, nie odezwał się do nikogo aż do chwili oznajmienia przez kamerdynera, że obiad na stole. Soames również milczał, jedynie Emilja, pełna zawsze nieustraszonej odwagi, podtrzymywała rozmowę z Winifredą na potoczne tematy. Nigdy nie okazywała większego panowania nad sobą w sposobie zachowania się i mówienia, jak tego właśnie wieczora.
Wszyscy umówili się znać, aby nie wspominać o Irenie, nikt bowiem z pozostałych członków rodziny nie wyraził swojego poglądu na właściwą linję postępowania w stosunku do niej. Z ogólnego wszakże tonu wobec wypadków, jakie się w następstwie rozwinęły, można