Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/413

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

cierpliwie. Ładną mamy teraz młodzież! Jego własna wątroba dokuczała mu, nie mógł więc znieść myśli, że ktoś inny pije śliwowicę.
Opuścił dom Tyma prawie niezwłocznie, rzuciwszy Soamesowi na odchodnem:
— Jakże się ma twoja żona? Powiedz jej w mojem imieniu, że jeżeli jej się przykrzy i miałaby ochotę przyjść do mnie na skromny obiadek, postawię jej takiego szampana, jakiego nie ma okazji pić codziennie.
Spojrzawszy na Soamesa z góry, z wyżyn swojego wzrostu, uścisnął jego mięsistą, pulchną, żółtawą dłoń, jakgdyby tym jednym uściskiem obejmował dłonie całej nielicznej zebranej tu gromadki, i, wypuczywszy dumnie pierś, dostojnym, powolnym krokiem wyszedł z pokoju.
Pani Smallowa i ciotka Hester były zgorszone. Swithin taki bywa dziwny!
One same czuły ogromną ochotę zapytania Soamesa, jak Irena przyjmie tę nowinę, czuły jednak, że niewolno im tego robić. Soames samorzutnie może powie coś o tem i rzuci promień światła na tę najbardziej obecnie palącą w ich życiu sprawę, która, wskutek konieczności zachowania o niej zupełnego milczenia, dręczyła je w sposób nie do wytrzymania nieledwie; nawet Tymowi opowiedziano już teraz o niej i wpływ tej wiadomości na stan jego zdrowia był przerażający istotnie. Jak też zachowa się w tym stanie rzeczy droga Juna? I ta myśl również podniecała je swoją grozą.
Nie zapomniały wizyty starego Jolyona, który od tego czasu nie pokazał się u nich ani razu więcej; nie zapomniały uczucia, jakie ogarnęło wszystkich obecnych, dla których jasnem się nagle stało, że rodzina nie jest już tem, czem była — że coś się w niej załamuje i psuje.
Ale Soames nie przyniósł im żadnej ulgi. Siedział ze skrzyżowanemi kolanami i rozprawiał o Barbizońskiej