Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/345

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wy Soamesa. Każdy z kimkolwiek o tem mówił, uważa to za „mocny punkt“ obrony. Jedyna możliwa furtka, bardzo ciasna, niewątpliwie. Wynik „djabelnie poważny, dla jego klijenta jak przewiduje“ — szampan Walnisley’a był lichy, ale raczono się nim w wielkiej obfitości. — Sędzia gotów krótko się z tem rozprawić. On sam, Chankery, zamierza użyć całej siły swojej wymowy: „punkt“ istotnie doskonały. A jak sąsiad jego uważa?
Bustard, wzór dyskrecji, nie wyraził swojego zdania. Zdał jednak z pewną dozą złośliwości sprawę z incydentu tego Soamesowi, bowiem cichy, spokojny ten człeczyna miał ludzki sposób odczuwania, zakończył też wyrażeniem własnej opinji, że „punkt“ jest istotnie mocno sporny.
Zgodnie z powziętą decyzją powierzył Soames sprawę swoją Joblingowi i Boulterowi, z chwilą jednak, kiedy to zrobił, żałował, że nie podjął się sam własnej obrony. Po otrzymaniu kopji obrony Bosinney’ udał się do obranego przez siebie biura.
Boulter, kierujący biurem i mający sprawę w swoim ręku, jako że Jobling nie żył już od kilku lat, powiedział mu, że uważa to raczej za pomyślny dla niego punkt, pragnie jednak zasięgnąć co do tego opinji poważnego konsultanta.
Soames polecił mu udać się do najlepszego rzeczoznawcy, zwrócono się tedy do radcy królewskiego, Waterbucka, zapłaciwszy mu za poradę jedenaście gwinei. Konsultant przetrzymał papiery sześć tygodni, poczem przysłał następującą piśmienną odpowiedź:
„Mojem zdaniem właściwa interpretacja tej wymiany listów zależna jest w znacznym stopniu od intencji stron, wobec czego zeznania ich wpłyną na przebieg procesu. Mojem zdaniem należałoby próbować wydostania od architekta przyznania, iż rozumiał on daną mu instrukcję w ten sposób, że niewolno mu było przekroczyć sumy