Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/339

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— W raju — poza twoim domem! — Rzuciwszy mu te słowa, popędziła lotem strzały po schodach.
Na skwerze — w podzięce za otrzymaną monetę — przy samych drzwiach katarynka grała walca.
Soames stał nieporuszony. Dlaczego nie pośpieszył za Ireną?
Czy dlatego, że tak wiernie widzącemi oczami wyobraźni ujrzał Bosinney’a, wypatrującego z wysokiego swojego okna na Sloane Street, czy nie ujrzy w przelocie jeszcze znikającej na zakręcie ulicy postaci kochanki, chłodzącego rozognioną swoją twarz i pieszczącego w rozmarzonem wspomnieniu chwilę, w której rzuciła mu się w objęcia? W powietrzu dokoła unosił się jeszcze zapach jej włosów i jej ciała, rozbrzmiewał jeszcze odgłos, tak dziwnie podobnego do szlochu, krótkiego, urwanego jej śmiechu.