Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/291

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wpół z współczuciem następujący list od starego Jolyona (charakter pisma ojca bardzo nieznacznej uległ tylko zmianie w ciągu trzydziestu zgórą lat od czasu, jak je zapamiętał):

Sheldrake-House
Broadcasting
1 lipca.
„Mój drogi Jol
Jesteśmy tutaj od dwóch tygodni i naogół pogoda sprzyjała nam. Powietrze jest tutaj orzeźwiające; niestety, moja wątroba wciąż nie w porządku. Chętnie też powrócę do miasta. O Jimie nie mogę powiedzieć nic pocieszającego. Jej zdrowie i usposobienie pozostawiają wiele do życzenia; nie wiem doprawdy, na czem się to wszystko skończy. Nie mówi nic, widać jednak, że truje się biedaczka tem narzeczeństwem, które właściwie jest niem i nie jest niem — licho doprawdy wie czem jest. Poważne mam wątpliwości, czy należy jej pozwolić powrócić do Londynu w obecnym stanie rzeczy, tak jest jednak samowolna, że może jej w każdej chwili wpaść na myśl spakować manatki. Ktoś powinienby pomówić z Bosinney’em, aby upewnić się, jakie są jego zamiary. Ja sam bałbym się na to ważyć, bo gotówbym przetrącić gagatkowi kości, myślę jednak, że ty, który znasz go z klubu, mógłbyś podjąć się tego i przekonać się, co właściwie chłopak ma na celu. Oczywiście, nie skompromitujesz niczem Juny. Bad będę usłyszeć od ciebie za parę dni, czy udało ci się dowiedzieć czegoś. Sytuacja stała się nieznośną dla mnie, myśl o małej dręczy mnie całemi nocami.
Ucałuj ode mnie Jolly i Holly
Twój kochający cię ojciec,
Jolyon Forsyte.“