Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/272

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

rączkowym pośpiechem. Drobna, wątła jej figurka, ostatnio tak leniwie poruszająca się, niezwykle zdradzała podniecenie. Dziewczyna nasamprzód kupiła dla siebie trochę kwiatów. Chciała — postanowiła — wyglądać szczególnie korzystnie. On będzie tam! Wiedziała doskonale, że otrzymał zaproszenie. Pokaże mu, że nic sobie z niego nie robi. Na dnie serca wszelako żywiła nadzieję, że odzyska go tego wieczora. Powróciła ożywiona i zarumieniona i wesoło gawędziła z dziadkiem, czem potrafiła wprowadzić go w błąd.
W ciągu popołudnia wybuchła nagle rozpaczliwem łkaniem. Stłumiła szlochanie, kryjąc twarz w poduszkę, kiedy jednak uspokoiła się wreszcie, ujrzała w lustrze obrzękłą twarz, zaczerwienione oczy i fioletowe pod niemi sińce. Aż do kolacji pozostała w przyciemnionym pokoju.
Przez cały czas milczącej wieczerzy wrzała w niej głucha walka wewnętrzna. Sprawiała wrażenie tak wyczerpanej i wymizerowanej, że stary Jolyon dał polecenie odwołania powozu. Nie pozwoli jej wyjść. Powinna się położyć. Juna nie oponowała, poszła na górę do siebie i siedziała dłuższy czas pociemku. O dziesiątej zadzwoniła na swoją garderobianę.
— Proszę mi przynieść dzban gorącej wody i powiedzieć panu, że jestem zupełnie wypoczęta. Proszę też powiedzieć, że gdyby nie czuł się na siłach pojechania ze mną, mogę pojechać do stryja Rogera sama.
Wobec wahającej się postawy służącej natarła na nią Juna ostro, wołając tonem rozkazującym:
— Proszę przynieść mi natychmiast gorącą wodę! Suknia balowa leżała rozłożona na kanapie, sama też starannie się ubrała, wzięła do ręki pęk kwiatów i zeszła nadół, wysoko trzymając małą, kształtną główkę, uginającą się pod ciężarem gąszczu włosów. Przechodząc obok pokoju dziadka, usłyszała jego głos, dochodzący ztamtąd.