Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Obaj ci Forsytowie, tak różni wzajem pod wieloma względami, jak dwa przeciwległe bieguny, posiadali — każdy w odmienny swój sposób — w większym stopniu aniżeli reszta członków rodziny — zasadniczą zdolność uporczywego i przezornego przenikania „interesów“, stanowiącego najbardziej znamienną cechę wielkiej ich klasy. Każdy z nich, gdyby miał po temu okazję i gdyby mu się poszczęściło, mógłby osiągnąć wybitną karjerę; każdy z nich byłby się wyrobił na dobrego finansistę, na dostawcę w wielkim stylu, na męża stanu, mimo że stary Jolyon, wpadłszy w pewien właściwy sobie nastrój — pod wpływem dobrego cygara albo pięknego widoku — byłby zdolny nietyle może do szydzenia z własnego wysokiego stanowiska, ile do stawiania go pod znakiem zapytania, zaś Soames, który nigdy nie palił cygar, nie byłby się na to zdobył.
Poza tem tkwił stale w umyśle starego Jolyona ukryty cierń, że oto syn Jamesa — Jamesa, którego uważał zawsze za takiego niedołęgę — jest na drodze do zrobienia kar jery, podczas kiedy własny jego syn...!
I wreszcie, co może najważniejsze — bowiem fale rodzinnych plotek obijały się o niego równie nieuniknie — nie, jak o każdego innego Forsyta — doszły do niego ponure, niewyraźne, mimo to mocno niepokojące słuchy o Bosinney’u i duma jego dotknięta była do żywego.
Znamiennym było wszelako rysem, że gniew jego obrócił się nie przeciwko Irenie, ale przeciwko Soamesowi. Myśl, że żona jego bratanka (dlaczego, idjota, nie dba o nią bardziej — o, szczególna niesprawiedliwości! jakgdyby Soames był w stanie bardziej o nią dbać!) odciąga narzeczonego od Juny, była upokarzającą nie do zniesienia. W przeciwieństwie wszelako do Soamesa, dostrzegłszy niebezpieczeństwo, nie krył ze strachu przed niem głowy w piasek, ale trzeźwieszem i szerszem swoim ogarnianiem spraw uznawał, że nie jest ono niemożli-