Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/226

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Popieram moje poprzednie oświadczenie: proponowana suma jest niewystarczająca!
Pierwszy akcjonarjusz przerwał mu:
— Oponuję przeciwko prawomocności wypłaty. W mojem pojęciu Zarząd nie ma prawa do wypłacenia tej sumy. Obecny tu jest radca prawny Towarzystwa; sądzę, że najwłaściwiej będzie zasięgnąć jego zdania.
Oczy wszystkich zwróciły się na Soamesa. Coś jednak się przytrafiło!
Soames wstał z zaciśniętemi wargami, chłodny i wyniosły. Nerwy jego były napięte, uwaga jego odwrócona została wreszcie od zgłębiania ciężkiej chmury, przytłaczającej jego umysł.
— Punkt ten — zaczął niskim, cienkim głosem — nie jest bynajmniej dostatecznie jasny. Wobec niemożności zyskania jednomyślnej co do niego zgody, pozostaje otwartą kwestja, czy wyplata jest ściśle uprawniona. O ile panowie będziecie uważali to za pożądane, należałoby pozostawić sprawę do rozstrzygnięcia sądowi...
Szwagier zmarłego głównego kierownika nasrożył się i oświadczył:
— Niewątpliwie należy zwrócić się do decyzji sądu. Czy wolno mi zapytać o nazwisko radcy prawnego, który łaskaw był udzielić nam tak cennej wskazówki?... Pan Soames Forsyte?!... Tak?!...
Patrzył wyzywająco zkolei na Soamesa i na starego Jolyona.
Blade zazwyczaj policzki Soamesa zabarwiła łuna gorącego rumieńca, nie utracił wszelako ani na chwilę hardej miny. Stary Jolyon utkwił przenikliwie wzrok w przemawiającym i powtórzył dobitnie:
— O ile szwagier zmarłego byłego kierownika nie ma nic więcej do powiedzenia, proponuję, aby sprawozdanie i rachunki zostały...