Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jektowanej i wykonanej przez człowieka, którego kazano mu mieć w podejrzeniu, umożliwi mu zapuszczenie wzroku w samo dno słuchów, krążących o Irenie.
Nie powiedziawszy tedy ani słowa nikomu, wsiadł do dorożki i kazał się zawieść na stację, aby udać się koleją do Robin Hill, skąd — ile że stałym w tej okolicy zwyczajem, nie było tu żadnego wehikułu — zmuszony był pójść na miejsce piechotą.
Powoli zaczął piąć się pod górę, z wysiłkiem zginając kańciate kolana i pochylając przygarbione plecy, patrząc uważnie przed siebie, a mimo to wyglądając dostojnie w wysokim swoim kapeluszu i surducie, utrzymywanym czujnem staraniem Emilji w stanie nieposzlakowanej czystości i nieskazitelnego porządku. Właściwie nie ona osobiście o to się starała — ludzie wyższej kondycji nie czynią podobnych rzeczy osobiście — ale pilnowała, aby lokaj należycie dbał o to.
Trzy razy musiał dopytywać się o drogę; ilekroć dawano mu odnośne informacje, powtarzał je, kazał informującemu go powtarzać dawane wskazówki, potem powtarzał je powtórnie, jako że był z natury rozmowny, a zresztą, niemożna być nigdy dostatecznie przezornym w nieznajomej okolicy.
Powtarzał też każdemu zosobna, że szuka świeżo budującego się domu; uspokoił się jednak wówczas dopiero, kiedy wskazano mu przeświecający poprzez drzewa dach, i kiedy mógł się tem samem naocznie przekonać, że nie idzie w fałszywym zupełnie kierunku.
Ciężkie niebo zdawało się zwisać nad światem szarą białością tynkowanej wapnem powały. W powietrzu nie było żadnego poruszenia, ani zwykłej świeżości. W podobny dzień nawet angielski rzemieślnik nie myśli wysilać się w pracy ponad obowiązującą go normę, porusza się też ospale, nie bawiąc się nawet w zwykle ga-