Strona:John Galsworthy - Posiadacz.pdf/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

przód pozie. W szarych jego oczach tkwił wyraz skupionej tajnej troski. Zrzadka tylko ogarniały one nagłym, badawczym błyskiem całe otoczenie. Policzki jego żłobiły dwie równoległe, podłużne bruzdy, czyniąc je jeszcze chudszemi; długą, starannie ogoloną górną jego wargę okalał po obu stronach zarost bokobrodów. W palcach obracał na wszystkie strony porcelanową filiżankę. W pobliżu, słuchając, co mówi do niego ubrana na brązowo dama, siedział, blady, ciemnowłosy i równie starannie ogolony, syn jego, Soames, podciągając do góry podbródek i marszcząc nos owym wspomnianym już uprzednio grymasem pogardliwej nieufności, jakgdyby w ujemnej ocenie jajka, o którem wiedział naprzód już, że nie będzie go mógł strawić. Siedzący poza nim jego stryjeczny brat, wysoki George, syn piątego Forsyta, Rogera, miał drwiący wyraz w rysach mięsistej twarzy, jakgdyby obmyślał jeden ze zwykłych sardonicznych swoich dowcipów.
Wszystkich ogarnął związany z wydarzeniem dnia niezwykły nastrój.
Rzędkiem, jedna tuż przy drugiej, zasiadły trzy panie-ciotki: Anna, Hester (obie stare panny, które tem samem zachowały rodowe nazwisko Forsytów) i Jula — zdrobniałe od imienia Julji — która we wczesnej młodości zapomniała do tego stopnia, co winna była swojemu rodowi, że poślubiła Septimusa Halla, człowieka nader wątłej konstytucji. Przeżyła go też o wiele lat. W raz z młodszą i starszą swoją siostrą mieszkała teraz w domu szóstego i najmłodszego ich brata, Tyma, na Bayswater Road. Każda z tych pań trzymała wachlarz w ręce i każda barwnym jakimś szczegółem stroju, odświętnem piórem czy broszą podkreślała uroczysty charakter zebrania.
W środku pokoju, pod świecznikiem, stał, jak przystoi gospodarzowi domu, sam stary Jolyon, głowa rodu For-