Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

beznadziejny sztil. Żagle zwisły bezsilnie, wydymając się tylko od czasu do czasu, przy rzadkich, słabych, jakby sennych podmuchach leniwego wiaterku. Podczas jednego z takich podmuchów, gdy płaty piany trochę żywiej zaczęły się przesuwać wzdłuż burt do rufy barku, Georges, stojący właśnie na „oku“[1] i obserwujący przez szkła horyzont, zauważył przed statkiem jakiś niewielki przedmiot kołyszący się spokojnie na fali.
Jednym z kanonów prawa morskiego jest obowiązek wachtowego na „oku“ meldować kapitanowi wszelkie stwory czy to żywe, czy martwe, ukazujące się na widnokręgu lub na horyzoncie. Żadnych absolutnie różnic co do wielkości i jakości zaobserwowanych przedmiotów czynić nie wolno. Pływające pudełko od sardynek musi być zameldowane tak samo jak i wielki czterokominowy transatlantyk.
Georges tedy, przyjrzawszy się baczniej pływającemu objektowi i stwierdziwszy z odrobiną zdumienia, iż jest to czapka, poszedł zameldować kapitanowi, że czapka jakaś znajduje się na kursie „Albatrosa”.

Kapitan przyjął meldunek na pozór obojętnie,

  1. „Oko“ — warta na przodzie okrętu.