Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

żelaznej drabince, zawalił wejście belkami i wybiegł na pokład. Rozejrzał się wokół. Pusto było na pokładzie. Po falszburcie wskoczył na rostry i dorwał się do swojej szalupy z niepoprzecinami linami. Nakręcił szlupbelki nad wodę, wlazł do szalupy i zluzował liny. Szalupa dnem spadła na fale oderwawszy się od statku. Jan poderwał się z ławy, na którą padł w czasie opuszczania się szalupy i ujął za wiosła. Burta „Kry“ wolno przesuwała się obok. Jan odepchnął się od niej bosakiem i z całych sił powiosłował w czerń nocy. Pióra wioseł gięły się jak trzciny pod naporem potężnych ramion, fale chrobotały pod kilem. Sylwetka „Kry“ roztopiła się w czarnej nocy, zniknęła.
Po dwóch minutach w ciemnościach buchnął do góry olbrzymi słup ognia i łuną odbił się w niebie. W powietrzu rozległ się huk potężny i potoczył się, jak grzmot po czarnej powierzchni fal, zalanych czerwonemi odblaskami ognia.
Jan wiosłował coraz prędzej i prędzej.