Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Los chciał, że w godzinę po odjeździe Georgesa na ląd, ziujdwestka jego pozostawiona na chwilę przez Johna w kambuzie w bezpośredniem sąsiedztwie Greka Konomopułły znikła gdzieś, jak senne marzenie.
Gdy Georges późno w noc wrócił podpity z lądu, przeprowadzone zostało przez Johna formalne śledztwo co do zaginięcia ziujdwestki. Śledztwo to jednak rezultatu nie dało, choć większości załogi wiadomem było, że ziujdwestka zabrana przez Konomopułłę użyta została przez niego do szorowania co brudniejszych kotłów i garnków kambuza. Nikt z marynarzy jednak nie chciał zadzierać z kuchtą, od którego przecież zależało wydać większą lub mniejszą porcję jedzenia.
Gdy po blisko dwugodzinnem użeraniu się Konomopułło przy pomocy jakiegoś ormiańskiego aforyzmu odparował ostatnie z krzyżowych pytań śledztwa, John zwrócił się do Georgesa:
— No, trudno, zginęła twoja ziujdwestka, dawaj moją czapkę.
— Poczekaj — odparł podpity Georges — znajdź moją ziujdwestkę to ci oddam twoją czapkę!
— Cóż u djabła — zawołał oburzony John — ja ci mam szukać twojej ziujdwestki?!
— A tak, bom ci jej pożyczał!