Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Co, nie warto?
— Nie warto wracać.
— Czemu nie warto wracać?
— A tak nie warto.
— No, tak znaczy, powiedz, dlaczego?
Banabak milczał. Pod wpływem wspomnień naszło nań otumanienie, które go ogarniało od czasu do czasu uniemożliwiając wszelką z nim rozsądną rozmowę. I teraz też, na tem zagadkowem „nie warto“ urwała się pogawędka z kapitanem Mamertyńskim — Banabak wrócił do kambuza, a „Mamert“ do swoich nawigacyjnych obliczeń.
Jakimś sposobem jednak rozmowa ta przedostała się z rupki do kubryku[1] i załoga zainteresowawszy się w specyficzny sposób początkiem historji Banabaka, wyciągnęła od niego szczegóły jej dalszego ciągu.

W załodze każdego niemal okrętu, zwłaszcza żaglowego, znajdują się wesołki ponurego sposobu zabawiania się, którzy kosztem wybranych na ten cel ofiar urozmaicają towarzyszom życie najprzeróżniejszemi wątpliwej zresztą wartości „szpasami“. Na „Chinsurze“ rolę takich „promyków wesołości“ peł-

  1. Kubryk — Pomieszczenie dla załogi.