Strona:Jerzy Szarecki - Czapka topielca.pdf/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

wody za burtą. Od czasu do czasu poskrzypywały zlekka wiązania.
Tołba...
Porucznik Orski siedział na brzegu kojki, twarz ukrywszy w dłoniach Już długo tak trwał bez ruchu. Zrzadka tylko wargi jego drgały i wtedy w mrocznej kajucie rozlegał się szept:
— Tołba...
Od czasu, gdy „Gwiazda“ minęła trawers Gibraltaru, Orski wszedł w ostateczną fazę zdenerwowania i rozdrażnienia. Cały swój wolny od służby czas spędzał zamknięty w kajucie rozprawiając tam z kimś niewidzialnym, coś mrucząc i jęcząc.
— Tołba...
— Światła się paląąąąąą!
Z baku, przez nawiewnik spłynął do kajuty śpiewny głos wachtowego na „oku“.
— All right!! — zabrzmiała na pokładzie, tuż nad głową Orskiego odpowiedź porucznika Hastingsa.
Dwugłos ten otrzeźwił go trochę. Ociężale dźwignął się z kojki i podszedł do iluminatora. Podbródek oparł o krawędź. Przymglony zadumą wzrok porucznika legł ciężko, uparcie na mieniących się złotem w świetle księżyca falach oceanu.