Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/393

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Str. 357 w. 4 od dołu. „Prócz gdzie cień wysep czerni się na wodzie,
Wszystko się w jasnéj uśmiecha pogodzie“.
Cała strofa téj pieśni pod n. 1, jest tu może nie wiedziéć po co, i należała do innego poematu, nie ogłoszonego choć drukowanego, a była napisana na miejscu, wiosną 1811 r. Czytelnik więc, ja sam nie wiem dlaczego, musi przebaczyć, jeśli może, że ją tutaj znajduje.
Str. 360 w. 17. „On licząc niby kaliwa różańca“.
Kombolojo, albo różaniec muzułmański, zawiera ziarn dziewięćdziesiąt dziewięć.
Str. 373 w. 6 od dołu. „Zimny kwiat, tkwiący w jéj zimniejszym ręku“.
Na Wschodzie jest zwyczaj rozsypywać kwiaty przy ciałach zmarłych, i dawać bukiet w ręce młodych osób.
Str. 376 w. ostatni. „Jedynéj cnoty, a zbrodni tysiąca“.
Że uczucie honoru, które jest cechą charakteru Konrada, nie wykracza z granic prawdopodobieństwa, mogłaby tego dowieść niejako następująca historyczna wiadomość o jednym amerykańskim rozbójniku morskim z r. 1814.
Czytelnicy nasi słyszeli bezwątpienia o wyprawie przeciwko rozbójnikom morskim w Barrataryi; że jednak nie wszyscy mogą być dokładnie uwiadomieni o położeniu, historyi i naturze tego zakładu, kładziemy tu następujące opowiadanie naocznego świadka, spodziewając się, że to dla wielu czytelników obojętném nie będzie.
„Barratarya jest to zatoka, a raczéj wązkie długie ramię odnogi Meksykańskiéj. Rozciąga się wzdłuż żyznego, lecz bardzo płaskiego kraju, i aż o milé tylko do rzeki Mississipi dochodzi, 15 mil poniżéj miasta Nowego Orleanu. Zatoka ta dzieli się na niezliczone gałęzie, w których przed najściślejszém poszukiwaniem, bezpiecznie ukryć się łatwo. Prócz tego ma jeszcze związek z trzema jeziorami, leżącemi na południowo zachodnim jéj brzegu, i łączącemi się z czwartém, także Barratarya zwaném, które przytyka do morza, i właśnie w miejscu zetknięcia się, tworzy wyspę z dwóch stron témże jeziorem, zresztą morzem oblaną. W roku 1811 wschodni i zachodni brzeg téj wyspy od strony lądu, zostały umocnione warownią przez bandę zbójców morskich, pod dowództwem niejakiego Monsieur La Fitte, niegdyś kapitana w wojsku Napoleona. Banda ta po większéj części składała się z téj klasy mieszkańców Luizyany, którzy uciekłszy z wyspy St. Domingo, podczas zamieszań tamże wynikłych, udali się byli naprzód na wyspę Kuba; lecz wnet z niéj, z powodu wojny Francyi z Hiszpanią, wygnani, przybyli nieproszeni do Zjednoczonych Stanów i prawie wszyscy w kraju Luizyany osiedli.
„Wyspa Barratarya leży pod 29 stopniem szerokości a 92 długości gieograficznéj i słynie zdrowém powietrzem i wielką obfitością ryb wszelkiego rodzaju. Naczelnik bandy, na wzór Karola Moora w tragiedyi Szyllera, obok wielu występków posiadał niektóre cnoty. W r. 1813 zuchwałość i łupiestwa jego hordy zwróciły na nią baczność wielkorządcy Luizyany, który, aby ją tém łatwiéj mógł zniszczyć, pozbawiając wodza, ogłosił 500 dolarów nagrody za głowę Lafitta, znanego dobrze mieszkańcom Nowego Orleanu, już to przez swoje z niemi związki, już to z powodu, że był niegdyś w tém mieście sławnym nauczycielem sztuki fechtowania. Na to ogłoszenie wielkorządcy, Lafitte odpowiedział wzajemném, obiecującém 15,000 dolarów za głowę wielkorządcy. Ten naówczas wysłał oddział wojska z rozkazem zdobycia wyspy Lafitta, zniszczenia ogniem wszelkiéj własności zbójców, i przywiedzenia ich samych do Nowego Orleanu. Oddział ten, pod dowództwem dawnego niegdyś wspólnika i najzaufańszego przyjaciela Lafitta, podstąpił pod samę wyspę od strony lądu, nie widząc żywéj duszy, ani słysząc głosu ludzkiego. Lecz nagle usłyszano gwiznienie, podobne do hasła majtków, i cały oddział ujrzał się otoczonym przewyższającą siłą zbrojnych ludzi, któ-