Strona:Jerzy Lord Byron - Poemata.djvu/257

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przypomnij, nazwij tych opok wyżyny,
Zatokę, wyspy: — wyspy Salaminy!
Powstań! Te dawne zapomniane boje
Odnów i przywłaszcz: to dziedzictwo twoje!
Z popiołów przodków, może wróg rozdmucha
Iskrę, zarodek ich wielkiego ducha.
A kto z was w boju żywota dokona,
Wliczy swe imię pomiędzy imiona,
Na których wzmiankę pochlebstwem pijani
Zwykli się trzeźwić, zwykli drżéć tyrani.
Kto z was ojczyzny z więzów nie wybawi,
Zginie — lecz tyle synom swym zostawi
Sławy, nadziei, że staną się zdolni
Rozerwać jarzmo i umierać wolni!
Walka o wolność, gdy się raz zaczyna,
Z ojca krwią spada dziedzictwem na syna;
Sto razy wrogów zachwiana potęgą,
Skończy zwycięstwem. Grecya jest księgą,
W któréj wiekami stoi wypisano:
Że klęska wolnych jest świata wygraną.
Królowie, sławę kupując u cieśli,
Gdzieś bezimienne piramidy wznieśli;
Wolni nie dbają, chociaż czasu fala
Wszystkie grobowce i pomniki zwala;
Większe pomniki zostały nad niemi:
Zostały góry ich ojczystéj ziemi.
Tam muza oczom przechodniów ukaże
Groby swobodnych, wolności ołtarze.
Długoby mówić, przechodzić okropnie
Wszystkie od chwały do niewoli stopnie;
Dosyć jest wiedziéć, że nikt nie zagrzebie
Ducha swobody, chyba on sam siebie!
Bo własne tylko upodlenie ducha
Ugina wolnych szyję do łańcucha!

Mieszkańcy ziem tych! Macież wy powieści
Dawnym podobne i którychby treści
Natchnęły muzę do polotów szczytnych,
W ślad muzy greckiéj, wieków starożytnych,
Gdy ludzie byli ziemi swojéj godni?
Dziś, do niczego niezdatni prócz zbrodni,
Z ognistą duszą, coby mogła siły
Natchnąć do dzieła godnego pomników,