Wrzucony w pieca płomieniste jamy
Zgina się, miękczy, lecz zawsze ten samy;
A potem, wedle sztukmistrza rozkazów,
Służy do dania lub odbicia razów:
Albo pierś wroga śmiertelnie zakrwawi;
Lecz gdy raz śmierci ukuto narzędzie,
Ten, kto je ostrzy, niech ostrożnym będzie! —
Tak ogień uczuć i sztuka kobieca
Lecz raz nagięte, zmianom nie ulegnie,
I pierwej pęknie, niźli się odegnie.
Jeśli cierpiących samotność ogarnie,
Przerwa mąk tylko powiększa męczarnie;
Chce je zaludnić — i o boleść woła.
Bo nie dzielone każde czucie nudne,
I szczęście samo do zniesienia trudne!
Serce w cierpieniach, gdy samotność widzi,
I jest to serce jak człowiek w mogile,[1]
Gdyby z letargu zbudził się na chwilę,
I czuł z wzdrygnieniem, że robactwo toczy
Odżyłe jego oblicze i oczy,
Od tych szkaradnych, niespodzianych gości.
- ↑ ww. 921—6 w oryg.: »Jest to tak, jakgdyby umarli mogli czuć zimne robaki skradające się wokół nich i zadrżeli przed temi płazami, pełzającemi, aby ucztować w czasie ich snu, przynoszącego im rozkład, — nie mając siły, by odstraszyć tych zimnych zjadaczy ich gliny!«
»wpierw musi się rozżarzyć, nim nabierze blasku«. — Ruda żelazna szara dopiero po przetopieniu w hucie przechodzi w metal, dający się ewent. polerować.