Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Jak orszak i straż pojedzie za panem,

515 
Każdy z janczarką, z łukiem, z ataganem.[1]

Sam Hassan zbrojny jedzie na ich czele,
Zwiesił na pasie krzywą karabelę,
Wypróbowaną na albańskich głowach,
Kiedy raz zbójców napotkał w parowach
I tak rozgromił muzułman zwycięski,
Że ledwo kilku uszło z wieścią klęski.
Za pas dwa zatknął, bogato oprawne
W perły i złoto, pistolety sławne:
Hassan przed laty dostał je od baszy,

5 
Ich widok zbójców i wabi i straszy.

Mówią, że Hassan jedzie pojąć żonę,
Pocieszyć znowu serce, zakrwawione
Zdradą Leili, co uszła z haremu
I dziś, o zgrozo! służy niewiernemu.


530 
Ostatnim blaskiem zachodniego słońca

Złocą się góry i kaskada grzmiąca,
Żywiona czystym i świeżym gór śniegiem.
Tu często kupiec Grek staje noclegiem,
Znajdując pokój w ustroniu głębokiem

535 
Pewniej, niż w mieście pod swych panów bokiem;

Tu się nie lęka o całość swej skrzyni:
W miastach niewolnik, wolny na pustyni;
Tu, wesół, spróżnia czaszę pełną wina,
Którem się brzydzą usta moslemina.[2]


540 
Najpierwszy jedzie Tatar, wódz orszaku,

Zdaleka widny po żółtym kołpaku;
Opodal konni ciasną jamy szyją
Po krętej ścieżce na skały się wiją.
Nad nimi sterczą w górę czarne szczyty,

545 
Gdzie sępy ostrzą dzioby o granity,
  1. w. 515. janczarka — strzelba turecka.
  2. w. 539. moslemin — muzułmanin.