A o nią fala z wściekłością uderza,
Pada i ginie we fal hufcu szarym,
Co ten bój stacza pod wiatru sztandarem.
Lecz teraz było spokojnie i cicho:
Tu się gromadzi swoją garstką lichą
Jednak oręże jeszcze dzierżą w dłoniach,
I dumę jeszcze widno na ich skroniach;
Wiele nie lubią dumać tacy ludzie,
A gdy im kiedy losy się sprzeciwią,
Los ten przewidzieć mogli byli dawno,
Kara przewiny wprzód im była jawną,
Lecz w sercach mieli nadzieję do końca,
Że ich występek wierności zgwałconéj
Lub może okręt, wysłany za gońca,
Nie znajdzie drogi po fali obszarze
Do wyspy, gdzie się ukryli zbrodniarze.
Tak gdy od kary ich myśl już odwyka,
Zielonej wyspy rozkoszne wybrzeże,
Zbrodnią zyskany raj, już ich nie strzeże;
Wstecz już ich wszystkie cofnęły się cnoty
I tylko grzechu zostały zgryzoty;
Wszystkie zaparte już widzą wychody;
Darmo dziś za nich sprzymierzeńcy nowi
Polegli w walce, — cóż pomogą łuki,
Na cóż się pałka zda Herkulesowi,[1]
- ↑ w. 854. Na cóż się pałka zda Herkulesowi — Niezrozumienie tekstu oryginału, który brzmi: »lecz nacóż zda się pałka i włócznia i ramię herkulesowe« (t. j. silne ramię tubylca).