Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/459

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O! otrząś, otrząś ten pył, co tak ciężył
A duszą w górę! A coraz to wyżej!

655 
Któż, kiedy w jasne niebo wzrok wytęży,

Myśli o sobie? Któż, choć patrząc niżej,
Myślał o sobie, póki umysł młody
Nie uczuł wzgardy, bo nie doznał szkody?
Sercu, w doświadczeń szkole nie ćwiczonem,

660 
Natura państwem, a miłość jest tronem.
XVII

Wstali; zmrok spłynął do skalistej groty,
Wieczorną rosą sperlone kamienie
Odźwierciadlają złote gwiazd promienie;
A kochankowie, wolni od tęsknoty,

665 
Dzieląc spokojne natury, uciechy,

Idą pod palmą swojej szukać strzechy.
To milczą, to się mile uśmiechają,
Jak te przedmioty, co ich otaczają.
Cudny jak miłość był widnokrąg cały,

670 
I fale morza tak cicho szumiały,

Jak szumi muszla swoją skargą smętną,[1]
Kiedy za głębią wód zatęskni mętną;
Kwili, jak dziecko za matką w oddali,
I żąda piersi karmicielki: fali. —

  1. w. 671. Jak szumi muszla... — »Jeżeli czytelnik przyłoży do ucha muszlę, leżącą na jego kominku, spostrzeże, do czego czynię aluzję. Komu ustęp ten może się wydawać niezrozumiałym, znajdzie tę samą myśl lepiej wyrażoną w dwóch wierszach poematu Gebir [utwór W. S. Landora, 1798]. Nie czytałem tego poematu, ale słyszałem te wiersze cytowane przez jednego z poważniejszych czytelników, który, zdaje się, różni się w swojem zdaniu od wydawcy Quarterly Review, który określił ten poemat, odpowiadając krytykowi swego Juwenala, jako stek złych i wprost szalonych opisów. Do p. Landora właśnie, autora tak osądzonego Gebira i kilku łacińskich poematów, które współzawodniczą z Marcjalisem i Katullem co do przyzwoitości treści, niepokalany p. Southey zwraca swoje deklamacje przeciw nieczystości (B.).