Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/452

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
IX
450 
Ty się uśmiechasz, że ja w moim rymie

Nazbyt wysoko w porównaniach dążę,
Kiedy do takich wielkich imion wiążę
Nieznajomego ci człowieka imię,
Który nic nie wie o sławie, lub Rzymie,

455 
Ani o Grecji, ni arabskiej puszczy...

Śmiejesz się? Dobrze! Lepiej się uśmiéchać,
Niżeli miałbyś płakać, albo wzdychać.
Jednak on wyższy był od gminnej tłuszczy,
On był z tych ludzi, którzy idą przodem,

460 
I w innych czasach, z innych krajów rodem,

Mógł bohaterem zostać lub despotą,
Narodu chwałą, albo też sromotą...
Lecz to marzenie! Nie mów, czem być zdolny,
Lecz czem jest teraz? — To hoży młodzieniec,

465 
Torkwil, buntownik, — jak fala tak wolny,

Toobanajskiej córki oblubieniec.

X

On siedział z Neuhą i patrzał na wody;
Zacnym się rodem piękna Neuha szczyci:
Och! bo i tutaj są wysokie rody,

470 
Chociaż na tarczy żaden herb nie świéci...

Niech się szyderczo śmieją heraldycy!
Lecz jej ojcowie, dzielni wojownicy,
Słyną wśród nagich tej wyspy rycerzy;
Ich groby dotąd stoją wzdłuż wybrzeży,

475 
Gdy, Achillesie! twojego grobowca

Napróżno oko dziś szuka wędrowca...
Gdy cudzoziemców, zbrojnych piorunami,
Przyniosły łodzie wieńczone ogniami,
Z drzewem, co jeszcze wyższe niż palmowe,

480 
Korzeniem wrasta w spokojne lazury,

A gdy wiatr fale zamąci perłowe,
Szerokie skrzydła rozpuszcza jak chmury,