Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/449

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Bo nad te cudne wybuchy serdeczne,

370 
Nic niemasz w życiu, ani nawet w myśli,

Ni we śnie nawet, gdy nam nieba kreśli, —
Nic nad miłości zachwycenie wieczne!

VII

Tam w grocie dziewczę siedzi na murawie,
Wzrostem kobieta, wiekiem dziecko prawie,

375 
Jak to w tych zimnych krajach się nazywa,

Gdzie nic prócz zbrodni rychło nie dojrzéwa.
Młodziuchna córka młodzieńczego świata,
Urocza, wrząca, dojrzała nad lata.
Ciemna jak nocne niebo od gwiazd lśniące,

380 
Lub jak jaskinie kruszcami iskrzące.

W oczach czar jakiś niewypowiedziany...
Piękna, jak Wenus, kiedy wyszła z piany![1]
Taka lubieżna, jak przedsenne chwile,
A jednak wrząca w pełnej życia sile,

385 
Kiedy w jej ciemnej zwrotnikowej twarzy

Wymowny wstydu rumieniec się żarzy,
I przez tę słońcem opaloną szyję
Jej krwi jaśniejsza barwa się przebije.
Tak błyszczy koral przez ciemne tło morza

390 
I wabi nurka w czerwone swe łoża, —

I taką była ta córka Australji,
Szybka i zwinna, podobna do fali,
Gdy cudze szczęście, niby łódkę, pławi,
Nie znając troski, prócz drugich cierpienia...

395 
Dla niej rozkoszą, kiedy rozkosz sprawi.

Zimny, probierczy kamień doświadczenia,
Co śliczne barwy ze wszystkiego ściera,
Jeszcze jej żadnej złudy nie odbiera;
Złe jej nie trwoży, ona nie zna złego,

400 
Lub, jeśli znała, nie pamięta wcale;
  1. w. 382. Wenus, według mitologji greckiej, urodziła się z piany morskiej.