Ty wszystkie Scyty twą chwałą przechodzisz,[1]
Gdy jak grom pędzisz, lub przez rzeki brodzisz«.
Do takiej jazdy wprawiła mię szkoła«.
— »Jakto? — król rzecze — jeśliś z jej nauki
Tak dzielnie twojej wyuczył się sztuki?«
— »Długa to powieść — starzec mu odrzeka, —
Gdzie nieraz jeszcze trzeba w kord uderzyć,
Nieraz jednemu z dziesięciu się zmierzyć,
Nim tam gdzieś nasze już bezpieczne konie
Bujne Zadnieprza będą spasać błonie,
A ja noc całą na straży przestoję«.
— »Nie, nie — król rzeknie, — proszę cię, hetmanie;
Może, iż nieco ulży mi słuchanie,[3]
I z łaski twojej dar ten zyskać zdołam,
»Kiedy tak, panie; a więc z całą chęcią
Siedmdziesiątletnią cofnę się pamięcią:
Dwudziesty-m pono rok miał w owej porze,
Gdym, zdawna bawiąc na warszawskim dworze,
Król Jan Kazimierz był wówczas na tronie.
Nie był on, panie, podobny ci w niczem,[4]
Męstwem ci tylko zrównał wojowniczem, —
- ↑ w. 103. Scyty — Scytowie, według starożytnych opowieści najlepsi jeźdźcy starożytności; historycznie: lud koczowniczy na wybrzeżu północnem i zachodniem Morza Czarnego.
- ↑ w. 105 i n. Straszna, szatańska... szkoła — W oryg.: »źle się dzieje uczniowi w takiej szkole«.
- ↑ w. 118—20. Oryg.: »opowiesz mi swoją przygodę, a mnie uda się może chwycić ten dobry dar snu, bo w tej chwili z oczu moich odlatuje nadzieja natychmiastowego zaśnięcia«.
- ↑ w. 127—141. Charakterystyka króla Jana Kazimierza według
kiej, »wolej« głowie, o silnie wygiętej ku górze kości nosowej.