Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/396

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Z tymi, z ich ofiarami, ja tu mieszkać muszę,
Śród tych dręczeń i wzdychań przeżyłem lat tyle;
Śród tych wzdychań i dręczeń dokonam me chwile;
Niech dokonam co prędzej, — skończę me katusze!

IV
75 
Cierpiałem! i stałością resztę mych dni wzmogłem;

Zapomniałem połowę, co zapomnieć mogłem;
Lecz żywy ból mię szarpie, — przecz mi los nie dany
Żebym mógł tak zapomnieć, jakem zapomniany!
Ja mam odpuścić ludziom, których mię gwałt mieści

80 
W tym okropnym szpitalu rozlicznych boleści?

Gdzie śmiech nie jest weselem, myśl nie jest uwagą,
Mowa jest nierozumem, i nie-ludźmi ludzie;
Gdzie krzyk tłumią przekleństwa, płacz śmierzy się plagą,[1]
Każdy wrzeszczy zamkniony w piekielnej swej budzie.[2]

85 
Bośmy tu zgromadzeni w osobne samoty,[3]

Tłum, a każdy w oddzielnej dręczony katuszy,
Ściany się rozlegają dzikiemi bełkoty;
Jeden drugiego słucha, żaden się nie wzruszy...
Żaden — ja tylko jeden; ach! ja się wzruszałem!

90 
Nieszczęsny, nie stworzony dla nich na wspólnika,

Ani miotany między chorobą i szałem!
Jaż zapomnę tym, których złość mię tu zamyka?
Którzy na mnie przed światem rzucili niesławy,
I zdrowego poznania przecząc mi użycia,

95 
W najpiękniejszym zawodzie zatruli dni życia,[4]

Malując mię jak przedmiot stronień i obawy?

  1. w. 83. płacz śmierzy się plagą... — Dozorcy biją płaczących i narzekających szaleńców.
  2. w. 84. W oryg.: »każdy jest dręczony w swojem osobnem piekle«.
  3. w. 85. samota — samotnia, samotna cela; w oryg.: solitude samotność.
  4. w. 95. w najpiękniejszym zawodzie — w chwili najpiękniejszego rozwoju talentu.