Lecz od lat tylu zamknięty w te mury,
Byłem ciekawy, przez okno, z za kraty,
Spojrzeć, i widzieć te olbrzymie góry,
Spojrzałem, — już mi przed oczyma były!
Zawsze też same, nic się nie zmieniły.
I śnieg ten samy leżał na ich czole,
Śnieg lat tysiąca; — a u stóp ich, w dole,
Tuż za niem Ronu błękitnieją fale.[1]
Słyszałem dobrze, z jakiemi łoskoty
Druzgotał drzewa, przesadzał przez groty.
Biały mur miasta przeświecał się w dali;
Tam, pośród wielkiej jeziora odnogi
Wznosi się wyspa nad wodne topiele:[2]
Mała, zielona, zdała się niewiele[3]
Szersza od mojej w więzieniu podłogi.
Z gór wiatr wiejący ich liście powiewa;
Przy nich tłum źrzódeł, tłum kwiatów na błoni,
Tysiącznej barwy i rozkosznej woni.
Wesołe ryby pod mur podpływały,
Orzeł, jak jeździec, pędząc wiatr po chmurach,
Nigdy nie leciał na tak rączych piórach!
- ↑ w. 341. Ronu — Rodanu, rzeki przepływającej przez jezioro Lemańskie, sławnej z błękitnej barwy swoich fal.
- ↑ w. 347. »Między miejscem, gdzie wpada Rodan, a Villeneuve, niedaleko od Chillonu, jest bardzo mała wysepka (Ile de Paix — Wyspa pokoju), jedna jedyna, którą mogłem zobaczyć w moich podróżach po jeziorze, przepływanem wokoło i naprzestrzał; jest tam kilka drzew — zdaje mi się, że nie więcej jak trzy; przez to, że jest jedyna i tak mała, robi nadzwyczajne wrażenie« (B).
- ↑ po w. 348 opuszczone: »jedna jedyna, którą mogłem stamtąd widzieć«.