Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/365

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tysiąc się drących z piersi jęków ścięło,
Nagle urwało, w głębię serc cofnęło,

465 
Najsłabszy nawet wykrzyk przerażenia

Nie skłócił ciszy strasznego milczenia, —
Sam topór głuchym przerwał je odgłosem,
Gdy się aż do pnia silnym wrąbnął ciosem.
Cóż to był za krzyk — tak dziki, nieznośny —

470 
Tak przeraźliwy — tak boleśnie głośny?

Takim to bólem ryczy pierś matczyna,
Gdy niespodziana śmierć jej wydrze syna;
Tak okropnemi w niebo sięga jęki
Dusza na wieczne potępiona męki.

475 
Wszystkie się oczy zwróciły w przestrachu

Ku górnym oknom książęcego gmachu,
Lecz wszystko nagle w głuchej znikło ciszy:
Nikt nic nie widzi i nikt nic nie słyszy.
Krzyk ten okropny, był to krzyk niewieści,

480 
Wyraz tak srogiej, nadludzkiej boleści,

Że każdy w niebo korne wznosił ręce,
By śmierć tak strasznej chciało zesłać męce.

XIX

Nigdzie i nigdzie od owej godziny
Już nie ujrzano znikłej Paryzyny,

485 
Nigdy i nigdy wspomnianą nie była,

Jakgdyby nigdy na świecie nie żyła.
Jakby słów strachu, przekleństw lub zhańbienia,
Tak się lękano dźwięku jej imienia. —
Wiecznie dla syna i dla żony zdradnej

490 
Usta Azona stały się niememi,

Nie mieli grobów, ni pamiątki żadnej,
W niepoświęconej złożono ich ziemi.
Taki przynajmniej był udział Hugona, —
Skryty los bowiem małżonki Azona[1]

495 
Tak był przed każdym tajony człowiekiem,

Jak proch grobowem przywalony wiekiem.

  1. w. 494. skryty — niewiadomy.