Lecz dziś i matki — żal tylko zachodu —
Pewnoby swego nie poznały płodu,
Człowieczej twarzy, ich kształtu i składu,
Prócz jednej kości i czaszki skruszonéj!
Napowrót spadał stos drew zapalony,
Sypał żarami, — kamienie gorące,
Z szumem głęboko w piasku się zaryły,
Jak zgasłe głownie, czarne i dymiące!
Słysząc to ziemi okropne wstrząśnienie,
Zniknęło każde żyjące stworzenie.
Wyjąc odbiegła nietkniętego trupa;
Wyrwał się wielbłąd z rąk swego strażnika,
Wół jarzmo złamał i od pługa zmyka;
Koń w pole kopnął, rwąc kopytem ziemię,
I żaba z bagna wylazłszy nieśmiała,
Podwójnie dzikim głosem zaskrzeczała;
Wilk w gór wąwozach wył na paszczę całą,
Gdzie jeszcze echo jak piorunem grzmiało;
Jako pies bity, gdy z bólu skowyczy.
Orzeł na skale, spłoszony dymami,
Zrywa się, gniazdo okrążył skrzydłami,
- ↑ w. 1020. poprzęga — dziś: popręg lub popręga, pas przytrzymujący siodło.
- ↑ w. 1025—6 w oryg.: »Zgraja szakali złączonem wyciem szczekała zdaleka żałośliwie, niezgranym i żałobnym dźwiękiem, jak płaczące dziecko lub obity pies«. Do tego wiersza uwaga Byrona: »Zdaje mi się, że pozwoliłem sobie na licencję poetycką, przenosząc szakale do Europy z Azji. W Grecji nie widziałem ani nie słyszałem tych zwierząt; ale w ruinach Efezu słyszałem ich setkami. Mieszkają w ruinach i włóczą się za wojskami«.