Ci jak mściciele Alpa, ci jak wrogi,
Społem z radości, z wściekłości krzykami
Zwarli się z sobą wśród zgiełku i wrzasku;
Bodąc włóczniami, szczękając szablami,
Żywi i ranni tarzają się w piasku.
Jeszcze Minotti śmie dawać rozkazy
Jak rządca kraju, gdyby ocalała
Od wrogów choćby jego cząstka mała,
Hufiec mu sercem i ręką pomaga.
Nie wzięty szturmem jeszcze kościół stoi,
Z którego napół przymkniętych podwoi
Sądzona kula zniosła Alpa głowę,
Tam się cofając wstecznym, wolnym krokiem,
Twarzą do wrogów, z pełnem dumy okiem,
I miecąc na nich ogień nieustanny,
Trafny, gdzie strzelą, padał trup lub ranny,
Łączą się z hufcem, zamkniętym w kościele.
Tam choć na chwilę pod muru zasłoną
Odetchną, wzmocnią pierś bojem znużoną.
Krótka to chwila! już moślemskie śmiałki
Cisną się naprzód: tak żwawo natarli,
Że własnym tłumem swój odwrót zaparli;
Bo ich tam wiodła ciasna, wąską droga,
Skąd chrześcijanin jeszcze raził wroga.
- ↑ W tłumaczeniu znać lekki wpływ Hamleta, I, 4 (spotkanie Hamleta z duchem ojca).