Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/322

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XV

Alp w duszy, mimo zbrodnicze jej skazy,
Przeglądał wielkie tych czasów obrazy,
I chodząc nocą, gdy dumy zamierzchłe

345 
Pogrążał w czasy obecne i przeszłe.

Marząc o sławnym umarłym, co zginął
Broniąc tej ziemi, i w pieśniach zasłynął,
Poczuł z goryczą, jak s-aby, jak mdławy
Odblask bić może z jego przyszłej sławy;

350 
Że, zdrajca, naszedł z tłumem muzułmańskim,

Że szturmem twierdzę wziął mieczem pogańskim,
Jakaż go za to spotkać ma zapłata? —
Czyn świętokradzki i pogarda świata!
Nie tak on widział wodzów dawnej chwały,

355 
Których popioły wkoło niego spały.

Ich to zastępy dla ojczystych progów
Były niezłomnem przedmurzem od wrogów,
A każdy poległ śmiercią bohatera,
Pamięć ich czynów w czasie nie umiera.

360 
Lada wiatr, cichym westchnąwszy powiewem,

Zda się ich imię szeptać między drzewem,
Fale potoków szemrzą ich imiona,
Ich sławą każda puszcza zaludniona;
Tu każdy kamień, jak pomnik ich męstwa,

365 
Z świętym ich prochem szuka pokrewieństwa.

Ich duch na góry schodzi gwiazd promieniem,
Ich pamięć błyszczy nad każdym strumieniem:
Najlichszy strumień i największe rzeki
Płyną zmieszane z ich sławą na wieki.

370 
Naprzekor jarzma i cudzej grabieży,

Ten kraj do chwały i do nich należy,
Kraj ten jest hasłem strażniczem dla ziemi!
Kto chce się wsławić czyny szlachetnemi,
Zwiedza Helladę, i wraca natchniony

375 
Deptać, jak szczeble, tyranów korony;