Alp w duszy, mimo zbrodnicze jej skazy,
Przeglądał wielkie tych czasów obrazy,
I chodząc nocą, gdy dumy zamierzchłe
Marząc o sławnym umarłym, co zginął
Broniąc tej ziemi, i w pieśniach zasłynął,
Poczuł z goryczą, jak s-aby, jak mdławy
Odblask bić może z jego przyszłej sławy;
Że szturmem twierdzę wziął mieczem pogańskim,
Jakaż go za to spotkać ma zapłata? —
Czyn świętokradzki i pogarda świata!
Nie tak on widział wodzów dawnej chwały,
Ich to zastępy dla ojczystych progów
Były niezłomnem przedmurzem od wrogów,
A każdy poległ śmiercią bohatera,
Pamięć ich czynów w czasie nie umiera.
Zda się ich imię szeptać między drzewem,
Fale potoków szemrzą ich imiona,
Ich sławą każda puszcza zaludniona;
Tu każdy kamień, jak pomnik ich męstwa,
Ich duch na góry schodzi gwiazd promieniem,
Ich pamięć błyszczy nad każdym strumieniem:
Najlichszy strumień i największe rzeki
Płyną zmieszane z ich sławą na wieki.
Ten kraj do chwały i do nich należy,
Kraj ten jest hasłem strażniczem dla ziemi!
Kto chce się wsławić czyny szlachetnemi,
Zwiedza Helladę, i wraca natchniony