Gdy na skrwawionej karłowickiej błoni
Legł wódz ostatni z walecznej pogoni,
Który konając na śmiertelną ranę,
Kamurdży! miałbyż czas twe sławne ślady
Zatrzeć, ostatni zdobywco Hellady?
Nim jej wywalczą chrześcijańskie dłonie
Wolność, do której dusza Greka płonie,
Sto lat już temu!... dziś wódz pełen dumy[1]
Ślę na Helladę muzułmańskie tłumy
I Alp prowadzi przednie wojska czaty.
Alp położonej ufności nie zdradzał,
I rad dowodził krwią ofiar tysiąca,
Jak nowa wiara w nim żywa, gorąca!
Mur twierdzy słabnął; gęsty, nieprzerwany,
Rwąc ze ścian cegłę bił grad ołowiany,
W fosę, na wały, sypiąc z dział pohańców.
- ↑ w. 101. sto lat już temu!... — wypadek opowiadany zdarzył się w 1715 r.
niemieckich jeńców, a ostatnie słowa brzmiały: »O gdybym tak mógł postąpić z wszystkiemi chrześcijańskiemi psami« — słowa te i czyn godne Kaliguli. Był to młodzieniec pełen ambicji i nieograniczonej zarozumiałości; kiedy mu powiedziano, ze ks. Eugenjusz, dowodzący właśnie przeciw niemu, jest »wielkim wodzem« rzekł: Będę jeszcze większym, i to właśnie jego kosztem« (B.).
Ks. Eugenjusz Sabaudzki († 1736) w służbie cesarza niemieckiego, Józefa I. Habsburga, odniósł kilka sławnych zwycięstw nad Turkami.