Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/313

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy na skrwawionej karłowickiej błoni
Legł wódz ostatni z walecznej pogoni,
Który konając na śmiertelną ranę,

95 
Klął i przeklinał chrześcijan wygranę! —

Kamurdży! miałbyż czas twe sławne ślady
Zatrzeć, ostatni zdobywco Hellady?
Nim jej wywalczą chrześcijańskie dłonie
Wolność, do której dusza Greka płonie,

100 
Za którą bił się Weneta przed laty.

Sto lat już temu!... dziś wódz pełen dumy[1]
Ślę na Helladę muzułmańskie tłumy
I Alp prowadzi przednie wojska czaty.
Alp położonej ufności nie zdradzał,

105 
Miasta rozburzał i z ziemią zagładzał,

I rad dowodził krwią ofiar tysiąca,
Jak nowa wiara w nim żywa, gorąca!

VI

Mur twierdzy słabnął; gęsty, nieprzerwany,
Rwąc ze ścian cegłę bił grad ołowiany,

110 
Z niezmordowaną wściekłością od szańców,

W fosę, na wały, sypiąc z dział pohańców.

    niemieckich jeńców, a ostatnie słowa brzmiały: »O gdybym tak mógł postąpić z wszystkiemi chrześcijańskiemi psami« — słowa te i czyn godne Kaliguli. Był to młodzieniec pełen ambicji i nieograniczonej zarozumiałości; kiedy mu powiedziano, ze ks. Eugenjusz, dowodzący właśnie przeciw niemu, jest »wielkim wodzem« rzekł: Będę jeszcze większym, i to właśnie jego kosztem« (B.).
    Ks. Eugenjusz Sabaudzki († 1736) w służbie cesarza niemieckiego, Józefa I. Habsburga, odniósł kilka sławnych zwycięstw nad Turkami.

  1. w. 101. sto lat już temu!... — wypadek opowiadany zdarzył się w 1715 r.