Z dział, karabinów, na wystrzał niewiernych
Bliżej, gdzie działa wciąż dymią i błyszczą,
Bliżej, gdzie twierdzy mur łamią i niszczą,
Mędrszy od Turka w czarnej sztuce wojny,
Dumniejszy wodza, gdy pułkami zbrojny[1]
Z miejsca do miejsca, i z czynu do czynu
Pędząc i bodąc rumaka ostrogą,
Gdzie twierdza wyłom, broniony załogą
Liczną i mężną, jak paszcze rozwiera,
Lub gdzie reduta, jeszcze niezdobyta,
Działowym ogniem szturmujących wita, —
To pierwszy śmiało do szturmu uderza,
To budzi zapał stygnący żołnierza:
Stambulski sułtan, pierwszy, bez rywala,
Co umie razem lunetą celować
I włócznią cisnąć, działo nakierować, —
Stał Alp, renegat wenecki![2]
Dzisiaj wygnaniec, podniósł miecz zdradziecki
Przeciw współziomkom; i — zgrozo! — poganin,
Skroń podgoloną opasał turbanem.
Korynt koleją z rąk do rąk odpadał,