Lekką służby powinność pan na pazia wkłada,
Stroić lutnię, lub z panem w chwili wolnych wczasów
Ślepić wzrok nad księgami starożytnych czasów.
Lecz sam nigdy nie licznił domowników tłumy, —
Wszakże im znać nie dawał ni wzgardy, ni dumy.
Że sercem lgnąć nie umiał do służalców trzody.
Jakibądź stan, ród pazia, mógł się sercem zbliżyć,
Duszą zgiąć się do Lary, nie do nich się zniżyć!
Mógł mieć przeszłość szczęśliwszą, żyć w lepszym orszaku:
A tak niewieścio białe, że przy wdzięku lica
Podobieństwem płci drugiej uderza, zachwyca.
Lecz z ubioru, ze wzroku, co sam udać żąda,[2]
Więcej dziko niż oko piękności wygląda.[3]
Więcej krajom gorącym, niż jemu przystoi;
Wprawdzie nigdy z ust pazia gniewami nie wrzała,
Lecz jego własna postać zgadnąć ją kazała.
Paź miał Kaled na imię, choć rozgłos wieść rzucił,
Bo czasami to imię, choć go zbliska słucha,
Niesłyszane, jak obce, wpadało do ucha.
Czasem nagle się zrywał, jakby mimo chęci
Dźwięku tego imienia szukał po pamięci.
Co mu słuch, wzrok i serce więził swemi czary.
- ↑ w. 565. dobrze wzgląd użyty — odpowiednie, pełne godności zachowanie się.
- ↑ w. 573. co sam udać żąda — nie odpowiada oryg., gdzie jest tylko: »lecz z ubioru i z czegoś takiego we wzroku«.
- ↑ w. 574. piękności — kobiety.
- ↑ ww. 575—6. W oryg: »Hamowana zuchwała pycha, która więcej mogłaby odpowiadać jego pochodzeniu z gorących krajów, niż jego młodocianemu wiekowi«.
- ↑ w. 585—6. W oryg: »chyba, że przemawiał do niego znany