Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/271

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tak dziko, że niewielu z tłumu było w stanie[1]
Ukryć przestrach powszechny, powszechne zmieszanie.

415 
Lecz Lara niewylękły, — choć zdziwienie w oku

Zrazu błysło, wnet zmierzchło w nieruchomym wzroku;
Na tłumy obojętnie pogląda z wysoka;
Ale wciąż cudzoziemiec nie spuszcza go z oka,
I poskoczywszy bliżej, z urąganiem pytał:

420 
»To on! Co on tu robi? Skąd on tu zawitał?« —
XXIII

To za wiele, i darmo ukryć się sam stara,
Tak widnego szyderstwa nie mógł ścierpieć Lara.
Z wrokiem pewnym, choć w ruchach, w mowie zimny cały
Więcej łagodnie męski, niż gorąco śmiały,

425 
Odwrócił się i wołał: — »Groźby się nie boję,

Na imię jest mi Lara! — gdy dasz poznać twoje,
Mam gotowe żelazo, co słuszność domierzy,
Za odpowiedź dworności podobnych rycerzy.
Jam Lara! dalszych badań oszczędzaj mi, proszę;

430 
Ja pytań nie unikam, ja maski nie noszę!«

— »Ty pytań nie unikasz! — Jest jedno pytanie, —
Choć uchem stronisz, w sercu masz odpowiedź na nie.
Ty mnie zwiesz nieznajomym! Spójrz i wpatrz się we mnie,
Przynajmniej twoja pamięć dana niedaremnie,

435 
Nigdy twa chęć w połowie długu jej nie zmaże,

A zapomnienia nawet wieczność ci zakaże«.
Lara po nieznajomym pociągnął oczyma,
Lecz w tych oczach wyrazu, żadnej myśli niéma.
Nie raczył odpowiedzieć obojętnym wzrokiem,

440 
Tylko głową potrząsa, i powolnym krokiem

Poprzed tłumem przechodząc, ku drzwiom sali kroczył,
Ale wtem nieznajomy drogę mu zaskoczył.

  1. w. 413—4. W oryg: »To pytanie tak się szeroko rozniosło, że mało kto zniósłby spokojnie takie powszechne zadziwienie lub to jedno spojrzenie« (Ezzelina natrętne spojrzenie).