Strona:Jerzy Byron-powieści poetyckie.pdf/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
1510 
O jak mu luby szum, ryczenie morza,

Gdy zapienione wre u ścian podnoża!
Porwał się, — słucha — jakby z wiatry społem
Duch jego bujał nad dzikim żywiołem.
W takich on nocach, na wzdętych bałwanach,[1]

1515 
Po rozhukanych latał oceanach,

Zawisał w chmurach i z dumnym uśmiechem
Spadał w otchłanie — ciesząc się pośpiechem!...
Dziś głos tak znany, jak na pośmiewisko,
Woła, niestety, próżno, choć tak blisko!

1520 
Świszcząc dmie wicher; ponad dachem domu

Toczy się w chmurach huk ciągłego gromu,
Bucha nań łuna błyskawic tysiąca:
Blask ich dla niego weselszy od słońca![2]
Wdarł się ku oknu, — przez kraty wyciąga

1525 
Okute ręce; błaga czy urąga?

Wzniósł je ku niebu, ku chmurom — i razem
Przyzywa gromu klątwą i żelazem.
Próżno! — kłębami chmura się przewala,
I poszła dalej. Ucisza się fala,

1530 
Huk coraz słabszy, oddala się, głuszy,

Ustał, — ucichło... martwość w jego duszy!
Uczuł samotność i serce zatwardził,
Jakby ostatni przyjaciel nim wzgardził.

VIII

Północ... przed drzwiami usłyszał stąpanie.

1535 
Krok lekki — coraz pomknie się i stanie,

Skrzypła pod kluczem klamka zardzewiona.
»Ona!« — przeczuło serce; — tak, to ona!
Anioł stróż jego! jakiebądź jej grzechy,
Miła mu, piękna, jak anioł pociechy!

  1. w. 1514—7. W oryg.: »często na takich uskrzydlonych falach jeździł, kochał ich gwałtowność za to, że spiesznie go nosiły«.
  2. w. 1523. od słońca — w oryg.: »od gwiazdy polarnej«.